Subiektywne wrażenie

CHIVAS REGAL ULTIS

Trudno jest mi jednoznacznie wypowiadać się o whisky typu blended malt. Z jednej strony to ciekawa propozycja dla smakoszy a z drugiej cóż, to tak naprawdę „blenda”. Tyle, że bez domieszek innych zbóż czyli, przynajmniej w teorii, szlachetniejsza.

Niektóre blended malty posiadają oznaczenie wiekowe – jednak znakomita większość pozostaje w tej kwestii anonimowa. Podobnie jest z Chivas Regal Ultis. Jest to pierwsza whisky typu blended malt w historii Chivas Regal. Ultis to kombinacja single malt z pięciu różnych destylarni w Speyside: Allt A’Bhainne, Braeval, Longmorn, Tormore oraz Strathisla. Proporcje mieszanki są tajemnicą Colina Scotta, Master Blendera Chivas Regal. Samo słowo Ultis to kombinacja słów “Ultimate” (ang. najlepszy) oraz “Fortis” (łac. siła). Whisky prezentowana jest jako luksusowa propozycja dla wyrafinowanych smakoszy. Tak przynajmniej wygląda to na zewnątrz. A jak jest w środku?

Szczerze mówiąc, w środku jest prawie jak w markowym zegarku z galerii handlowej. Bardzo fajny wygląd, ładne pozłacane opakowanie i… ten sam mechanizm na baterię co u konkurencji. Wszystko wygląda bardzo dobrze dopóki nie zaglądamy do środka. Niestety w przypadku Ultis jest podobnie. Ładne opakowanie, intrygująca nazwa, dobra legenda marki i… cóż, średnia zawartość butelki. Owszem smakuje jak Chivas – nie ma tu pomyłki. Z pewnością będzie smakował fanom tej whisky. Jednak w moim odczuciu czegoś zabrakło. Jak dla mnie Chivas za szybko się kończy – jest przyjemy i łagodny na początku, kremowy z domieszką cytrusów, miodu i… koniec. Brakuje mu dobrego finiszu, który uzupełnił by całość smaku. Trochę szkoda, ponieważ whisky pozycjonuje się jako jedna z flagowych marki Chivas tej wiosny. Kupując Ultis dostaniemy ładne pudełko, ciekawą butelkę do pokazania znajomym i przekonanie, że pijemy whisky z klasy premium. W cenie Ultis mamy jednak sporo do wyboru, być może bez pozłacanej koperty, ale za to z dużo ciekawszym wnętrzem…
Butelka 0,7 L, 40% VOL. Cena około 600 PLN.