-
Subiektywne wrażenie
-
BALLANTINE’S GLENBURGIE 15 Y.O.
Glenburgie to historycznie taka „dogrywka” po przerwie. Ballantine’s w latach 90-tych próbował już wprowadzać na rynek whisky single malt. Wtedy jednak istniało dużo mniej smakoszy
a świadomość większości pijących whisky była mizerna lub żadna. Dziś rynek whisky single malt rośnie w siłę, więc dlaczego jeden z największych producentów miałby nie spróbować ponownie?W roku 2000 destylarnia Glenburgie w zasadzie już nie produkowała whisky. Jak to bywa w interesach, zwyczajnie zbankrutowała – z resztą nie pierwszy raz. Kupił ją koncern Pernod Ricard i gruntownie przebudował w latach 2003 – 2004. Po starej destylarni zostały jednie alembiki. Dziś destylarnia produkuje około 4,200,000 litrów alkoholu rocznie. Znakomita większość z tej produkcji stanowi składnik blendu Ballantine’s. Nic zatem dziwnego, że przy rosnącym rynku whisky jednosłodowej Ballantine’s zdecydował się na dogrywkę. Dziś coraz mniej osób dziwi się słysząc słowa „blended” i „single malt”. Przez ostatnie 20 lat smakosze dojrzeli do nowych smaków whisky i coraz częściej ich poszukują.
Jak się udało ponowne wejście na rynek? Mówiąc najkrócej: „OK”. To oznacza, że jest przyzwoicie-w-sam-raz. Większość fanów Ballantine’s będzie zadowolona. Glenburgie to whisky słodka i lekka. Producent twierdzi, że Glenburgie jest „sercem” smaku Ballantine’s. I wszystko na to wskazuje – pijąc ją od razu pomyślimy o blendzie Ballantine’s. W smaku jest dość łagodna i kremowa, pachnie miodem oraz owocami a finisz ma dość słodki. Praktycznie nie ma w niej dymu. Ciekawym jest to, że sam Ballantine’s będzie przy niej smakował dużo bardziej treściwie i dymnie. Glenburgie to dobra propozycja dla osób pijących swoje pierwsze single malty. Łatwo go porównać z najpopularniejszym Ballantine’s. I chyba o to chodziło. Ma być łatwo i przyjemnie. Bardziej doświadczeni smakosze mogą być jednak trochę zawiedzeni, w podobnej cenie można znaleźć sporo ciekawszych propozycji.
Butelka 0,7 L, 40% VOL. Cena około 200 PLN.