-
Subiektywne wrażenie
-
HANKEY BANNISTER
Mógłby być kolegą Myszki Miki albo Homera Simpsona. Nazwa pasuje jak ulał. „Homer Simpson & Hankey Bannister” brzmi nawet intrygująco. Prawie jak niezły serial detektywistyczny. Nawet „James Bond & Hankey Bannister” brzmi dobrze. W każdej wersji Hankey to raczej łagodnie usposobiony gość, ale wiadomo – do czasu.
Hankey Bannister to ulubiona whisky Winstona Churchilla i księcia Williama IV więc trzeba się liczyć ze słowami. Jej nazwa to połączenie nazwisk twórców: Mr Hankeya i Mr Bannistera. Składa się z destylatów gorzelni anCnoc, Balmenach, Balblair, Old Pulteney i Speyburn. W smaku jest lekka i kremowa. Destylaty są starzone przez 3 lata w tradycyjnych beczkach z amerykańskiego dębu, co nadaje whisky maślany i waniliowy bukiet. Hankey Bannister zaskakuje bardzo pozytywnie. Mimo skojarzeń z Myszką Miki i Homerem Simpsonem to naprawdę przyzwoita whisky. W zestawieniu z innymi mieszanymi klasykami będzie lepsza niż czerwony Johnny Walker, bordowy Grant’s Family Reserve oraz Chivas Regal. Z porównaniem do Dewars’a mam kłopot bo lubię tą whisky. Powiedzmy, że Dewars’a dobrze jest mieć pod ręką w domu a Hankey’a na imprezie u znajomych. To ciekawa kompozycja w sam raz na zakończenie wakacji. Lekka i zarazem na tyle intensywna, żeby wychwycić trochę przypraw korzennych oraz karmelu. W smaku pojawiają się maślane herbatniki, krem waniliowy i trochę miodu. Na zakończenie delikatnie pikantna. Degustować można ją lekko, łatwo i przyjemnie – czego chcieć więcej?
Butelka 0,7 L, 40% VOL. Cena około 55 PLN.