-
Subiektywne wrażenie
-
Glenlivet Carn Dulack Single Cask Edition
Glenlivet Carn Dulack Single Cask Edition jest prawie jak Porshe. Prawie, bo jednak trudno pomylić butelkę z samochodem. Mimo tego, te dwie marki łączy wspólna filozofia: nie zmieniać za dużo. Wystarczy obejrzeć kilka modeli „Porszaków” żeby się zgubić. Wszystkie wyglądają podobnie lub bardzo podobnie. 718 wygląda prawie jak 911 a Macan z profilu prawie jak Cayenne…
Glenlivet Carn Dulack Single Cask Edition to Glenlivet w pełnej krasie: słodki, kremowy, z nutami wanilii i miodu. Czyli w zasadzie taki jak… każdy Glenlivet. Niektórzy wyczuwają w nim trochę lukrecji. Fani whisky o bardzo wyrazistych smakach mogą się pocieszyć zawartością alkoholu, ponieważ 60,2% VOL. nadaje tej whisky więcej charakteru. Carn Dulack leżakuje w beczkach po sherry co dodatkowo wpływa na jego przystępny i łagodny smak. Nie należy się spodziewać po nim zbyt wiele dymu i treści. Jest za to owocowy i aromatyczny. Gdyby nie brak filtrowania i rozcieńczania byłby niczym Glenlivet 15 Y.O. Nawet wiek obu whisky jest bardzo zbliżony. Carn Dulack leżakuje przez 14 lat. Całą beczkę rozlewa się do 600 ponumerowanych butelek. I chyba tutaj jest zamknięta wyjątkowość tej whisky. Niewielka ilość czyni ją dość rzadko spotykaną co niestety ma wpływ na cenę. I jest z nim dokładnie tak jak z Porshe. Niby inny ale… jakiś taki znajomy. Można uznać to za zaletę jeśli lubi się whisky Glenlivet. Osobiście spodziewałem się czegoś więcej.
14 lat, jedna beczka i limitowana edycja. To działa na wyobraźnię i podnosi oczekiwania. Refleksja po pierwszej próbie? Hmm… prawie jak…
Butelka 0,7 L, 60,2% VOL. Cena około 850 PLN.