-
Subiektywne wrażenie
-
TALISKER PORT RUIGHE
Jaka powinna być dobra whisky? Co takiego jedna whisky ma, czego nie ma druga? Cena? Wiek? Smak? Ktoś zaraz powie, że to kwestia gustu. Owszem, ale jest coś poza smakiem, poza wiekiem i poza zasobnością portfela. 12 letnia whisky może być gorsza niż ta bez wieku lub lepsza niż 25 letnia. Jak to ocenić? Sporo osób lubuje się w statystykach i numerkach – 25 pkt za zapach, 25 za smak, 20 za finisz.. itd. Na końcu wyskoczy nam jakaś cyferka. Jednak taka metoda, moim zdaniem, w żaden sposób nie oddaje osobistego wrażenia. A ono jest właśnie najważniejsze.
Więc jaka powinna być dobra whisky? W mojej opinii zaskakująca. Powiedziałbym nawet: przewrotna. Sprawiająca, że w pierwszym odruchu nie da się jej lubić a zaraz potem, kiedy już rozpływa się na podniebieniu, przekonująca cię, że właśnie takiej szukałeś. Powinna być jak kawałek, który puszczasz coraz głośniej nie myśląc o sąsiadach. Jak samochód, który przegrywa na każdej prostej ale nie ma sobie równych na zakrętach. Jak książka, którą wzięłaś do ręki z nudów, a potem nie mogłaś się oderwać. Taka właśnie powinna być dobra whisky.
Talisker Port Ruighe pasuje do tej definicji jak ulał. Na początku czuć słoną morską wodę oraz dym, a zaraz potem słodycz mlecznej czekolady i wanilii. To naprawdę rzadko spotykane połączenie i jak na razie jedno z najbardziej zaskakujących. Brak wieku, cena, kolor – to wszystko traci na znaczeniu. Osobiste wrażenie? Talisker zaskakuje dużo bardziej niż 21 letni Glenlivet. Jest przewrotny i zupełnie wymykający się przyzwyczajeniom smakoszy. Krótko: jest bardzo dobry.
Butelka 0,7 L, 45,8% VOL. Cena około 250 PLN.