-
Subiektywne wrażenie
-
TALISKER DARK STORM
Nazwa Dark Storm może brzmieć trochę niesamowicie a nawet złowrogo. Ale nie należy się bać „Mrocznej Burzy” – tak naprawdę to Talisker w wersji „light”.
Można porównać go z… Bull Terierem. Niektórych przestraszy wyglądem ale przy odpowiednim podejściu jest to pies rodzinny, opiekuńczy i lubiący dzieci. Podobnie jest z Mroczną Burzą. Spodziewamy się czegoś wyjątkowo mocnego, dymnego, morskiego a dostajemy lżejszą i słodszą odmianę Taliskera 10 Y.O. Zaskakujące? Owszem. Jak bardzo? Na pewno bardziej niż przeciętnie. Łatwo przy degustacji powiedzieć sobie: „hmm… całkiem niezła.” I faktycznie tak jest. To Talisker bez wieku i na dodatek całkiem niezły. Jak na Taliskera przystało. Nie zdarzyło się jeszcze, aby whisky z tej destylarni była średnia lub nieudana. Z reguły jest doskonała, bardzo dobra, lub ostatecznie naprawdę niezła. W tym przedziale Dark Storm jest naprawdę niezły. Jedynym minusem jest cena. W podobnej dostaniemy Talisker Port Ruighe, który jest moim zdaniem lepszy i bardziej zaskakujący. Mimo to warto sięgnąć po Mroczną Burzę. Znakomicie będzie pasowała do mrocznych, zimowych wieczorów.
Butelka 1 L, 45,8% VOL. Cena około 280 PLN.