-
Subiektywne wrażenie
-
CHIVAS REGAL 12 Y.O.
Zdarzało mi się wielokrotnie trafiać na stacje benzynowe, zamiast do dobrego sklepu z whisky. Nieplanowane wieczory, szybkie wypady do znajomych a przede wszystkim brak czasu na szukanie dobrych trunków.
Podobnie jest podczas wyjazdów, gdzie okazuje się że najbliższy sklep z whisky to właśnie stacja benzynowa. Nietrudno się domyślić co można kupić na stacji. Wybór z reguły ogranicza się od trzech do, powiedzmy, pięciu najpopularniejszych marek. Na pewno dostaniemy czerwonego Johnnie Walker’a czasem także czarnego, najrzadziej zielonego i niebieskiego. Stacjowy standard. Na 95% będzie Ballantines – często w wersji 12 Y.O. Na 80% znajdziemy Grant’s w najpopularniejszej wersji Family Reserve. No i oczywiście nieśmiertelny Chivas Regal, do kupienia w wersji 12 Y.O. Oprócz tego może się zdarzyć, że trafimy na whisky o dziwnej nazwie, w podejrzanej promocji – w takiej sytuacji ryzyko ponosimy we własnym zakresie. Jako że wybór jest nieco ograniczony, znajomi czekają, a za nami ustawia się kolejka zdenerwowanych kierowców, najczęściej trzeba wybrać metodą „point and shoot”. Czyli: „Tą butelkę z lewej poproszę”. Dziś w menu Chivas Regal 12 Y.O.Jaki jest Chivas? Słodkawy. Z nutami karmelu i kwiatów. Jednym ze składników blendu jest Glenlivet – również słodka i kwiatowa whisky. Chivas Regal 12 Y.O. jest whisky zdecydowanie łagodną. Można nawet powiedzieć: kobiecą. Przy Taliskerze 10 Y.O. będzie smakować jak woda. O Lagavulinie nawet nie wspomnę. Wersja dwunastoletnia jest moim zdaniem dość przyzwoita. Można przyjąć zasadę, że im starsza wersja, tym smak bardziej zbalansowany. Ostatnio Chivas reklamuje się jako whisky dla ludzi o zdecydowanym guście i jednocześnie łagodnych i uprzejmych. To dość dobry opis tej whisky – z wyjątkiem zdecydowania. Na pewno nie jest to smak wyrazisty i zdecydowany. Jeśli planujemy wieczór w towarzystwie dam i zrezygnujemy z cygar, Chivas będzie pasował jak ulał.
Butelka 0,7 L, 40% VOL. Cena około 130 PLN.